Nasz "parafialny" plac zabaw

Zaintrygował kogoś tytuł dzisiejszego posta? To dobrze!
Dziś opowiem Wam (i pokażę tradycyjnie na kilku fotkach) jak wygląda plac zabaw dla dzieci w naszej miejscowości. Mamy jeden przy obecnej świetlicy wiejskiej, ale jest on...cóż, ubogi. Obok niego powstał stosunkowo niedawno Orlik - nie przeczę, tu się gmina postarała. Jednak taki prawdziwy plac zabaw dla dzieci (taki z prawdziwego zdarzenia) znajduje się nie gdzie indziej jak na terenie parafii! Tak, tak. Tuż obok murów kościoła.

Czytaj dalej...

Przygody z książką - czytać można wszędzie

Razem z mężem bardzo lubimy czytać książki. Nasza córka odkąd tylko nauczyła się siedzieć, wciąż trzyma w rękach jakieś czytadło. Braliśmy udział w akcji "Rodzinne czytanie" (w przedszkolu Izy), o którym pisałam TUTAJ. Skoro więc tylko pojawiła się kolejna możliwość propagowania czytania wśród dzieci, nie zastanawiałam się ani chwili! Długo rozmyślałam jaki charakter ma mieć dzisiejszy wpis - mój pierwszy post związany z akcją "Przygody z książką". Jak możecie przeczytać na blogu Dzikiej Jabłoni pomysłów jest kilka.

Czytaj dalej...

Nasz wiosenny weekend

Uwielbiam wiosnę! Uwielbiam ten moment, gdy kwitną drzewa, a najbardziej lubię ich zapach. Nie ma nic piękniejszego niż spokojny wieczór wśród zapachu kwiatów rosnących na drzewkach. No  i ten świergot ptaków....Ach!
Jak już wielokrotnie wspominałam, jestem osobą, która lubi spędzać czas aktywnie. Tak było też w miniony weekend. Pogoda okazał się  po prostu bajeczna, więc siedzenie w domu nie wchodziło w rachubę :)
Ale po kolei...
Każdy wie jak piękna potrafi być ta pora roku, więc długie wywody w tym temacie są zbędne. Pokażę więc Wam jak wyglądał nasz rodzinny weekend w obiektywie aparatu ;)

Czytaj dalej...

Kącik recenzencki - "Mała Żabka", czyli świat oczami Kumci

„Cześć, jestem Kumcia” – tymi słowami wita się z nami główna bohaterka książeczki „Mała Żabka” autorstwa Tomasza Figury. Przyznacie sami, że trudno o prostsze, tudzież bardziej skuteczne słowa zachęty do poobcowania z główną postacią niniejszej opowieści. Prowadzenie narracji w pierwszej osobie, a co za tym idzie bezpośrednie zwracanie się do czytelnika uważam za trafiony zabieg, który (tak sądzę) miał na celu stworzenie większej więzi z małym molem książkowym. Od razu zatem poczułem, że będzie to świetna opowieść dla mojej 5,5-letniej córki. Ależ byłem w błędzie…


Czytaj dalej...

Pies na drodze

Do napisania dzisiejszego postu skłoniła mnie sytuacja jaka miała miejsce niedawno w mojej okolicy.
Otóż, jechaliśmy z mężem rowerami, gdy na ulicy zobaczyliśmy potrąconego psiaka! Zwierzę żyło, krwawiło i poruszało jedynie delikatnie łebkiem. Ten kto potrącił tego kundelka nie mając serca ani sumienia, po prostu odjechał..... Ludzka znieczulica jest przerażająca :(
Sama widząc taką sytuację nie bardzo wiedziałam co zrobić, gdzie zadzwonić. Wiedzieliśmy jednak jedno : TRZEBA ZAREAGOWAĆ! Pierwsze co przyszło mi do głowy, to telefon do straży miejskiej. Nie posiadałam przy sobie żadnego "namiaru" na weterynarza, ale uznałam, że strażnicy powinni coś na to zaradzić. Sami baliśmy się zwierzaka ruszyć z dwóch prostych powodów :
  1. Pies był potrącony, każdy minimalny ruch mógł  tylko pogorszyć jego stan.
  2. Ranne zwierze, nam nieznane, nigdy nie wiadomo jak zareaguje na Twoją chęć pomocy.Może nie zrozumieć, że akurat Ty chcesz mu pomóc. W końcu jakiś człowiek sprawił mu ból. Jak reaguje w takiej sytuacji pies, czy jakiekolwiek inne stworzenie? Nigdy nie wiadomo!


Czytaj dalej...

Nasze wycieczki cz. 1 - Warszawa i Centrum Nauki Kopernika

W ostatni piątek całą naszą trzyosobową rodzinką wybraliśmy się na wycieczkę, zorganizowaną przez przedszkole córki. Rodzinna wyprawa Śpiewających Włóczykijów! Wcześniejsza, do wrocławskiego zoo, ominęła nas jak wiecie z powodu anginy Izki. Tym razem się udało i ruszyliśmy w podróż pełną nauki i zabawy ;) 
Naszym celem było bowiem Centrum Nauki Kopernik w Warszawie. 




Czytaj dalej...

Kącik recenzencki - „Dobble, czyli w małej puszce wielkie granie”



Rynek gier w Polsce nasycony jest wszelakiej maści propozycjami, tudzież „tworami” skierowanymi dla ludzi spragnionych tradycyjnej rozrywki karciano-planszowej. Jak zatem w tym gąszczu i natłoku tytułów znaleźć coś naprawdę interesującego i godnego naszej uwagi? Powiem szczerze: „Nie mam bladego pojęcia!” Wiem natomiast jedno: w żadnym razie nie należy sugerować się wielkością (objętością) pudełka, czy też ilością elementów, z których składa się dana gra. Nie jest to bowiem wyznacznik świadczący o jej atrakcyjności i grywalności. 


Czytaj dalej...

Nasze wakacyjne miejsca

Macie już plany na wakacje w tym roku?
Ja zazwyczaj o tej porze już mam wybrany, a nawet zarezerwowany pokój tam, gdzie akurat mamy ochotę pojechać.
Wiem, że do sezonu urlopowego jeszcze trochę czasu, ale wcześniej jest przecież "majówka". W tym roku co prawda krótka, bo zaledwie trzydniowa, ale jednak... Poza tym ja akurat jestem typem osoby, która lubi mieć wszystko zaplanowane zawczasu! Jak już obierzemy kierunek (ostatnimi czasy wybór pada na polskie morze), to wtedy szukam odpowiedniego miejsca i kwatery. Jestem dość wybredna: pokój musi posiadać łazienkę, mieć podstawowe naczynia i być w miarę blisko plaży, bądź centrum miejscowości, w której mamy te kilka dni pomieszkiwać. Oczywiście w grę wchodzi też w dużej mierze cena za wynajem i to, czy jest miejsce do parkowania auta, a także ilość atrakcji dla dzieci. Przyznam, że pewne dodatkowe wymogi pojawiły się wraz z narodzinami córki :)
Tak w ogóle, to uwielbiam przeglądać internet w poszukiwaniu odpowiedniej miejscówki!!

wakacyjne miejsca
Czytaj dalej...

Jak się "podnieść"?

Dziś nie będzie niestety wesoło.
Dziś nie będzie praktycznie, ani nawet recenzencko.
Będzie za to dość długo, więc rozsiądźcie się wygodnie!
Wiem, wiem! Wiosna za oknem, a ja będę smęcić...
...ale zbierałam się z tym tematem naprawdę długo. Kiedy powiedziałam kiedyś głośno, że czuję potrzebę o tym napisać, moja siostra uznała, że to zbyt osobiste. Mąż stwierdził zresztą to samo. Za to dziś na ponowione pytanie z mojej strony odparł:
"Może to ci w jakiś sposób pomoże?"
Kiedyś chciałam poruszyć ów temat z myślą o innych. W końcu zaczynając przygodę z blogiem zakładałam, że będę się dzielić z innymi również problemami, troskami. Pisząc różne teksty myślałam o tym, że może kiedyś komuś w czymś pomogę. Od początku miałam i mam nadal wsparcie rodziny : siostra a przede wszystkim mąż i pozostali robią co mogą bym się nie załamał i jestem im za to wdzięczna :) Nadszedł czas, by podzielić się tym z innymi.
Kiedy dziś "przerobiłam" tradycyjną lekturę blogową innych mam i natknęłam się na zdanie, w którym wyczułam chęć autorki do posiadania trzeciego dziecka, po prostu uznałam, że nadszedł czas, by podzielić się swoimi smutkami.
Po to też mam tego bloga, by poczuć się lepiej pisząc o różnych rzeczach. Niejednokrotnie odczułam wsparcie wirtualne ze strony innych, więc może tym razem też poczuję się choć odrobinę lepiej?
Jeśli jesteś, drogi czytelniku, osobą nie lubiącą smutnych tematów - nie czytaj dalej.
Czytaj dalej...

Kącik recenzencki - "Monopol na kucyki"

„Monopoly”, „Fortuna”, „Eurobiznes” – zapewne wszyscy doskonale wiemy, co kryje się pod tymi hasłami. To synonimy doskonałej zabawy i inteligentnej rozrywki w miłym towarzystwie. Wieczorne batalie o najcenniejsze „parcele”, na których koniecznie trzeba postawić hotel, by „odwiedzający” poczuli ten luksus we własnych portfelach… Ach! Piękne wspomnienia.

Czytaj dalej...

Nasza Wielkanoc

Nie jestem typem kobiety szalejącej przed świętami z powodu przygotowań do nich.
Nie myślę o świętach trzy miesiące wcześniej ( nie śmiejcie się-znam kogoś kto tak ma!).
Przed gwiazdką zupełnie nie czułam ducha świąt o czym Wam z resztą pisałam!
Przed Wielkanocą powiedziałam domownikom, że nie chce mi się wyciągać ze strychu ozdób, by po kilku dniach z powrotem, zakurzone, odkładać je do pudła.



Czytaj dalej...

Strefa taty cz. 7 - "2w1, czyli córka w promocji"



Za oknem śnieg, na ścianie kalendarz szyderczo wskazuje, że mamy już wiosnę, a ja nadal walczę
z pozostałościami grypy, która skutecznie uziemiła mnie w domu przez cały miniony tydzień. Towarzystwo miałem doborowe, gdyż choroba postanowiła być sprawiedliwa i równocześnie odwiedziła wszystkich domowników. Tak więc miałem okazję…na pewno nie odpocząć (od tego jest przecież zakład pracy). Przede wszystkim poobserwować i poobcować z córką (przypominam, że chorą) oraz żoną (przypominam, że chorą). Skoro jednak piszę te słowa to znaczy, że żyję i eksperyment został uznany za udany.
Trochę koloryzuję, ale fakty są takie, że minione dni skłoniły mnie do refleksji nad złożonością charakteru płci pięknej przedszkolnej. 


Czytaj dalej...
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka