Świąteczne przysmaki, czyli babciny makowiec :)

Święta, święta i po... Teraz każdy z nas tak mówi. Tyle biegania, planowania, sprzątania, a potem TRACH! i pozamiatane :)
Dziś chciałabym się z Wami podzielić kilkoma przepisami. A co! Wiem, że po tych kilku dniach biesiadowania prawie każdy na samą myśl o jedzeniu ma odruch wymiotny, ale za chwilę Sylwester!
My w tym roku spędzamy go w domku. Taki był plan, a teraz z racji tego, że młoda dostała ospę to
i tak jesteśmy uziemieni. Córka się cieszy, bo planujemy "pidżamówkę" w naszym pokoju. Obiecałam jej, że nadmuchamy materac i będzie spała (wyjątkowo!) u nas. Przygotujemy kilka zdrowych przekąsek: na pewno spróbuję zrobić domowe chipsy z ziemniaków i marchewki, które podpatrzyłam u Kasi z bloga Niunioki. Sama uwielbiam robić i jeść wszelkiego rodzaju koreczki. Do tego szampan dla młodej, ku jej wielkiej radości, koncert w tv i wieczór z grami :)


Czytaj dalej...

Zęboszczotki do pupy, czyli Babaryba dla każdego

W świecie książek wiele już widziałem. Zaskoczyć mnie w tej sferze jest naprawdę nieprostą sprawą. Tym bardziej jeśli rzecz dotyczy dziecięcej literatury. Zdarzają się jednak wyjątki. Ostatnio aż kilkakrotnie doświadczyłem owego stanu. Jak się okazuje, wspólnym mianownikiem dla każdego z tych doznań jest słowo "Babaryba". Warszawskie wydawnictwo znane jest ze swojego nietuzinkowego podejścia do słowa pisanego, skierowanego do czytelników o nikczemnym wzroście i małym bagażu życiowych doświadczeń. Dlatego dzisiaj chciałbym zaprezentować Wam swoisty przekrój "wesołej twórczości" tego kreatywnego wydawcy. 


Czytaj dalej...

Bombowe życzenia :)

Długo się zastanawiałam co Wam napisać, czego życzyć w nadchodzące święta...
Myślę, że każdy z nas ma podobne marzenia, więc po prostu życzę Wam wszystkim ich spełnienia! Jednak chcąc być oryginalną (choć trochę - sami ocenicie, czy mi się udało) spiszę życzenia z pewnej książki dla dzieci, którą ostatnio czytałam wraz z córką :) Przy okazji chciałabym pokazać bombki, które gromadzimy rok rocznie dla naszej księżniczki - ostatnio czytałam u... jednej z Was (wybaczcie, ale skleroza działa!), że też kupują swojemu dziecięciu co roku bombkę :) Świetna "tradycja", jak młoda dorośnie dostanie swój prywatny komplet ozdób choinkowych :)

Czytaj dalej...

„Nie czarujmy się… tylko smoki” - recenzja gry "Smocza dolina"


Wiele o smokach powiedziano, napisano, a także z różnym efektem pokazano na szklanym ekranie. Zaczęliśmy nawet trochę wierzyć, że stąpały niegdyś po naszej ukochanej Matce Ziemi (choć tak naprawdę to nieprawda… prawda?). Dla dzieci smoki stanowią dodatkową atrakcję z uwagi na swoją tajemniczość, potęgę, jak i do końca nieokreślony wygląd. Wiadomo, że każdy reprezentant gatunku musi posiadać: łuski, długi ogon, ogromniaste skrzydła, pysk… no taki smoczy (a najlepiej to 2 albo 3 głowy – większy ubaw) oraz obowiązkowo ziać ogniem gorętszym niż kaloryfery w moim domu zimą. Jak w takim razie, Waszym zdaniem, powinna wyglądać gra, w której bohaterami są właśnie te legendarne potwory? Dzięki uprzejmości REBEL.PL dane mi było poznać ów sekret i muszę stwierdzić, że zaskoczyło mnie to, co odkryłem.

Czytaj dalej...

Nasze wycieczki - Świąteczna wyprawa

O tym, że mamy własnoręcznie wykonany kalendarz adwentowy już wiecie. To, że zawiera w sobie różnego rodzaju "zadania" i niespodzianki też wiadomo, no bo jak to tak, gdyby miał być pusty :)
Czasem tą niespodzianką jest świąteczny film z popcornem zajadanym przed ekranem TV, czasem paczka "Mamby", lizak, czy bożonarodzeniowa książka czytana przez całą rodzinę. W weekendy prztpadają na ogół najlepsze niespodzianki. Najlepsze na pewno z punktu widzenia naszej księżniczki!
Wiadomo - wtedy jest więcej czasu, więc można poszaleć :)

Czytaj dalej...

STREFA TATY cz.11 - „Nie drażnij córki, czyli o wyczuciu chwili”

       Długo kazałem na siebie czekać. Recenzje, to wszak nie to samo co autorski wywód na sprawy przeróżne. Ale w końcu jestem. Siedzę sam w hotelowym pokoju. Kilka godzin temu poznawałem dogłębnie (bo na głębokości ok. 1100m) jak to jest być górnikiem i muszę stwierdzić, że lekko chłopaki nie mają. Nawet alkoholu biedaki nie mogą pić tam na dole żeby zapić swoją niedolę wyliczoną na kilka ładnych tysięcy PLN miesięcznie. Deprecha, co nie? 

Czytaj dalej...

200!!! Kartki świąteczne to przeżytek?

To mój dwusetny post i cieszę się, że przypadł na niego akurat temat świąteczny, mimo, iż nie zastanawiałam się nad tym o czym on ma być :)
Kartki świąteczne lubię od zawsze dostawać... jak i wysyłać.
Pamiętam jak razem z babcią je wypisywałyśmy...
W dzisiejszych czasach ten zwyczaj niestety zanika...
Teraz każdy woli wysłać e-mail, sms. Dlaczego? Bo tak jest łatwiej, szybciej i taniej?
Też wysyłam smsy z życzeniami. Żeby nie było, że jestem przeciwna nowoczesnym metodom i trendom. Aczkolwiek kartka wypisana własnoręcznie daje o wiele więcej radości, satysfakcji :)
Zastanawialiście się kiedyś skąd się w ogóle wziął zwyczaj wysyłania kartek pocztowych w czasie Świąt Bożego Narodzenia? Ja tak! 

Czytaj dalej...

"Chwała zielonym lasom!"

Jeśli chcecie się dowiedzieć, kto używa zwrotu "Chwała Zielonym Lasom!" jako powitania i jak się na nie odpowiada, zapraszam na mój dzisiejszy wpis z kącika recenzenckiego :)
Tomasz Szwed. Autor, kompozytor, piosenkarz i psychoterapeuta w jednej osobie. To właśnie on napisał książkę o leśnych lekarzach. "Wiosna w Klinice Małych Zwierząt w Leśnej Górce",  to najnowsza część serii książek o Profesorze Borsuku i jego białym personelu z leśnej kliniki.
Dziś, dzięki uprzejmości Wydawnictwa BIS, przybliżę Wam nieco losy futrzanych medyków.

Czytaj dalej...

Podsumowanie roku i przedświąteczna "pomocna dłoń"

Przed każdymi urodzinami, świętami i innymi okazjami szukamy pomysłu na prezent dla córki.
Generalnie połowie rodziny musimy wymyślić co kto kupi, bo "wy znacie ja najlepiej" :)
Tak, owszem. Jednak ile można wymyślać. Często z pomocą przychodzi internet.
Już nie raz bywało tak, że u kogoś na blogu ujrzałam coś co uznałam, że spodoba się naszej księżniczce albo może siostrzeńcom. Jechać do miasta i biegać po sklepach mi się nie chcę. A tak, siedząc w domu, na wyciągnięcie ręki mam cały wór z pomysłami. 
Dziś chciałabym podsumować mój rok współpracy z kilkoma wspaniałymi wydawnictwami i jednocześnie może podpowiedzieć jeszcze komuś co można kupić dzieciom pod choinkę. Dobrze przecież wiemy, że Mikołaj, Gwiazdor, Aniołek, czy inny "przebieraniec" za nas tego nie zrobi :)
Jest tego sporo, więc zamiast się rozpisywać na temat każdego pomysłu (większość jest w postaci recenzji na moim blogu!) wrzucę Wam zdjęcia - większość i tak lepiej kojarzy różne rzeczy ...po obrazkach :) Gdyby jednak ktoś był czymś zainteresowany - służę pomocą :)
To jak? Jest jeszcze ktoś kto nie wie co kupić?


Czytaj dalej...

Babaryba 2, czyli kropki kontratakują

Nie tak dawno mieliście możliwość zapoznania się z moimi spostrzeżeniami i subiektywną oceną propozycji wydawnictwa BABARYBA. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał - zapraszam serdecznie TUTAJ  i  TUTAJ . Lektura ta może być pomocna, by zrozumieć "co autor (czyli ja) miał na myśli" w kolejnej odsłonie przygód z nietypowymi książkami, serwowanymi nam przez warszawskiego wydawcę. Jeśli zaległości brak, to nie pozostaje mi nic innego jak poprosić wszystkich czytelników o zapięcie pasów oraz włączenie odprężającej muzyki w tle (na mnie szczególnie kojąco działają dźwięki doom-death metalu, ale co kto lubi...). Gotowi? Zatem startujemy!!
 
Czytaj dalej...

Koszmar porannego wstawania

Jeszcze rok temu córka chodziła do przedszkola.
To były czasy. Jako mama będąca w domu zawoziłam młodą na dziewiątą, albo tak jak się wyrobiłyśmy. Nie było przy tym pośpiechu ani wstawania na siłę.
Teraz wszystko się zmieniło. Należymy do rodziny "rannych ptaszków" i byłam przekonana, że kiedy przyjdzie czas wstawania codziennie o stałej porze, nie będzie z tym kłopotu.
Jakże się myliłam...

Czytaj dalej...

Iza dla Izy i rybka na szczęście :)

Kto lubi książki, ręka do góry!
Kto lubi książki z wierszami, druga ręka siup!
My lubimy jedno i drugie. Wiadomo, że Brzechwa, czy Tuwim to klasyka. Ja chciałabym Wam przedstawić dwóch polskich pisarzy młodego pokolenia :) Uwielbiam czytać naszych rdzennych autorów i jeśli mogę ich "zareklamować" - robię to bardzo chętnie!
Tak więc dziś recenzja dwóch wspaniałych książek wypełnionych wierszami o zwierzętach (głównie) i idealnie do nich pasującymi ilustracjami. Jeśli nadal szukacie prezentów - inspiracje już macie :)

Czytaj dalej...

Odliczanie czas zacząć! Zadania do kalendarza adwentowego

Dziś na FB widziałam filmik o pewnym staruszku, który siedział samotnie przy wigilijnym stole, gdyż wszystkie jego dzieci były zbyt zabiegane i zajęte swoim własnym życiem, by znaleźć chwilę i przyjechać do ojca na święta!
To może dać do myślenia...
Staram się nie być tak "zabiegana" i zatrzymać się czasem na chwilę, by móc dostrzec to, co jest dookoła nas naprawdę ważne.
Czas oczekiwania na święta jest teraz tak mocno skomercjalizowany, że często zapominamy co w nich jest najważniejsze. Chcąc, by nasza córka cieszyła się każdym dniem i odliczała spokojnie kolejne poniedziałki, wtorki, itd. wpadłam na pomysł zrobienia kalendarza adwentowego!
Rok temu zrobiłyśmy jego namiastkę KLIK. To były moje początki "blogowego życia" i nie miałam lepszych pomysłów :)
Tego roku jednak byliśmy bardziej zaangażowani twórczo:

Czytaj dalej...

Bo któż nie lubi prezentów?

Jakiś czas temu pisałam Wam swoją relację ze spotkania blogerek w Szamotułach KLIK. Blogowe Mam Marzenie zorganizowały dwie świetne dziewczyny : 
 Na spotkaniu miałam okazję poznać mnóstwo fajnych dziewczyn. Dla mnie był to pierwszy raz :)
Po tym cudownym wydarzeniu organizatorki przekazały nam fantastyczną wiadomość, iż na Fundację  Varietae udało się uzbierać ok 1500zł! Kwota niczego sobie i mam nadzieję, że dobrze im posłuży :)

Czytaj dalej...

Nie dajmy się zwariować!

Wszędzie widać już "magię świąt": ozdoby w sklepach, światełka na drzewkach w większych miastach, reklamy w tv, a także masę pomysłów na prezenty mikołajkowe i świąteczne podsuwane w internecie. 
Jedno mnie tylko zastanawia...
Czy każdego stać na to, by kupić prezent mikołajkowy za kwotę 50zł i więcej?
Zwłaszcza, jeśli ma się więcej niż jedno dziecko. Jeśli żyje się z jednej pensji albo nawet dwóch, ale i tak ledwo starcza od wypłaty do wypłaty?
Jestem matką, która wiele by swojej córce dała lecz nie na wszystko mogę sobie pozwolić. Jednak nawet gdybym miała większe zasoby finansowe, to czy chodzi o to, by obdarowywać swoje pociechy WSZYSTKIM o czym tylko zamarzą?
Myślę, że nie. Nie chodzi o spełnianie wszelkich zachcianek dziecka, bo wyrośnie na człowieka pustego! Takiego, który nie docenia wielu rzeczy i nie potrafi cieszyć się z drobnostek.

Czytaj dalej...

Książka inaczej, czyli inaczej książka

Zdarza Wam się od czasu do czasu odkryć coś nowego, zachwycić się tym czymś, a w chwilę potem "spalić raka", bo ową "nowość" zna już niemal każdy kogo o to zapytasz? Ostatnio tak właśnie miałem (znowu). A wszystko to wina pewnego Francuza, niejakiego Herve Tullet'a - autora książek dla dzieci. Już słyszę wirtualne "Achaaa!" wydobywające się z ust czytelników. Wybaczcie więc laikowi jeśli popełni w niniejszym tekście kilka innych "oczywistości".
Z książkami autora zetknąłem się całkiem przypadkowo, za sprawą ingerencji Zwykłej Matki i jej współpracy z Wydawnictwem Babaryba. Jakież było nasze zdziwienie (nie byłem jednak w temacie do końca osamotniony, huraaa!), gdy w przesyłce znaleźliśmy... Chwilunia! Miały być przecież książki! I w pewnym stopniu są. Mają kartki, okładki, ilustracje, tekst. Okazuje się, że jak w kultowym filmie "Matrix", nic nie jest tak oczywiste, jak nam się wydaje.


Czytaj dalej...

Lekko na wieczór!

Lubię jeść.
Naprawdę mogę jeść praktycznie wszystko i często.
Jedyne co mnie powstrzymuje to fakt, iż waga patrzy na to spode łba.
Jednak można jeść dużo, ale zdrowo i tak, by nie było w tym zbędnych kalorii :)
Nie jestem specjalistą od zdrowego żywienia, nie stosuję żadnych diet (mam ewidentny brak silnej woli w tej kwestii!). Jednak dbam o to, by w naszej codziennej diecie były owoce i warzywa. Córka niejednokrotnie zamiast tradycyjnej kolacji woli zjeść banana!
My z mężem staramy się bardzo, by nie jeść późno wieczorem i nie podjadać. Jogurt naturalny z musli, czy płatkami albo karmą dla ptaków jak nazywa to mój małżonek to u nas już chyba standard.
Co jeszcze można zjeść na kolację, by się nie przejeść przed snem?
Mam dla Was kilka propozycji, które podsunęła mi siostra :)

Czytaj dalej...

Kolorowy relaks

Jakiś czas temu pisałam Wam o alternatywnym źródle nauki dla dzieci jakim mogą być wszelkiego rodzaju łamigłówki, krzyżówki, labirynty i tym podobne KLIK
Post ten cieszył się całkiem sporym zainteresowaniem, więc mam nadzieję, że i tym razem będzie podobnie :)
Dziś mam bowiem dla Was coś podobnego!
Dzięki Wydawnictwu Literka mogę zaprezentować książeczki, które zawierają w sobie zarówno labirynty, kolorowanki, jak i wiele innych atrakcji :)

Czytaj dalej...

Urodzinowy konkurs!

Witajcie kochani!
Wszyscy zapewne doskonale zdajecie sobie sprawę z nieubłaganego upływu czasu. Tutaj nie ma wyjątków (niestety).

Czytaj dalej...

Integrować dzieci... na siłę?

Temat, jak zwykle, z życia wzięty :)
Kiedy córka rok temu zaczynała karierę przedszkolaka (mając już 5lat) byłam pełna obaw, że nie odnajdzie się wśród innych dzieci, które znają się dwa, a niektóre nawet trzy lata. Sytuacja rozwinęła się samoistnie, bez niczyjej ingerencji. Młoda zaaklimatyzowała się w grupie szybciej niż myśleliśmy. Zaskoczyła tym nas-rodziców, całą rodzinę jak również panie z przedszkola. Nikt nic nie robił na siłę. Nikt jej nie "naciskał". Wdrożyła się w życie grupy i już :) Zawarła przyjaźnie. Wiem, że to także olbrzymia zasługa opiekunek jak i dzieci. Córka zyskała odwagę, śmiałość i nauczyła się nawiązywania kontaktów.
Czytaj dalej...

Czyżbym polubiła jesień?

Głowa ciężka od bólu.
Trzydniowa migrena to nic fajnego :(
Za oknem deszcz leje już od kilku godzin (przynajmniej tak było, gdy tworzyłam ten wpis!).
Jesień w pełni.
Nigdy nie przepadałam za tą porą roku. Przytłaczały i nadal przytłaczają mnie te ciemności zapadające już w okolicy godziny szesnastej!
Jednak jesień a.d. 2015 jest inna. Z wielu powodów. Sześć lat temu urodziła się moja córka, a niespełna dwa miesiące po niej siostrzeniec. To wystarczające powody, by polubić ten szaro-bury kwartał. W tym roku, jesienią właśnie, nastąpiła u nas duża zmiana. Nasza sześcioletnia księżniczka rozpoczęła naukę w pierwszej klasie i dla nas wszystkich jest to spore wydarzenie. 
Byłam też niedawno na swoim pierwszym spotkaniu blogerek, o którym opowiadałam Wam TU i za jakiś czas wrzucę kolejną relację :)
Tego roku, dzięki blogowaniu, spojrzałam na jesień inaczej niż zawsze. Zaczęłam w niej dostrzegać również miłe, kolorowe i wesołe nuty.
A teraz poznałam też "Jesień w Brukseli"


Czytaj dalej...

Mój pierwszy raz :)

Tyle razy czytałam o spotkaniach dziewczyn/blogerek.
Tyle razy oglądałam ich relację na blogach i żałowałam, że mnie tam nie było... :(
 ALE NIE TYM RAZEM!
Wspaniały "zlot czarownic" zorganizowany przez dwie świetne dziewczyny: Izę (nie tylko różowo)     i Alinę ( alinadobrawa.pl), który odbył się w Szamotułach, tym razem nie ominął Zwykłej Matki :)
Ugościła nas niezwykle sympatyczna i kameralna kawiarnia w Szamotułach Cafe Marzenie
Jako fanka kawy nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego miejsca na tego typu "babskie" spotkanie.

Czytaj dalej...

Kurczę blade, czyli jak smok porwał Murzynka

Czuję się staro. Nie na tyle żebym musiał przed snem odkładać sztuczną szczękę do szklanki z wodą. Niemniej mam świadomość uciekającego czasu i tego, że wskazówek zegara za nic w świecie nie da się zatrzymać, a wyjęcie z niego baterii co najwyżej spowoduje zaspanie do pracy. Dlaczego o tym wspominam? Słowem "kluczem" jest w tym przypadku wydawnictwo BABARYBA.
Zwykła Matka jak zwykle zadziałała (czy to urokiem osobistym, siłą przekonywania, czarną magią - tego nie wiem) i oto nasza komoda przypomina teraz wielbłąda przemierzającego książkową pustynię, targającego na swym grzbiecie słowo pisane. Trzeba zatem zacząć ogarniać ten "szwedzki potop". Postanowiłem zacząć od książek, które (miałem wrażenie) same się do mnie ze wspomnianego stosiku uśmiechały. Na pewno zaś mówiły: "Starzejesz się tatuśku!". Mając w domu 6-letnią uczennicę szkoły podstawowej trudno o inne odczucia, gdy trzyma się w rękach książki z tzw. sztywnymi kartkami.

Czytaj dalej...

Czy ja to potrafię?

Jako dziecko nie lubiłam czytać. Zdecydowanie wolałam pisać. Miałam bujną wyobraźnię, całkiem łatwo więc szło mi tworzenie szkolnych wypracowań. Poza tym bardzo to lubiłam :)
Sama się zastanawiam od kiedy zaczęłam jednak sięgać po książki. Na pewno zdecydowanie po urodzeniu córki - dopiero. Za to od momentu, gdy zapisaliśmy się razem z mężem do biblioteki... po prostu przepadliśmy oboje. Córka zarażona miłością do słowa pisanego otoczona jest książkami od pierwszych dni życia :)
Wiecie, że piszę czasem recenzję literatury dziecięcej (wspomagana niejednokrotnie przez Zwykłego Tatę). Jak nam to wychodzi - oceńcie sami. Dziś, trochę za namową pewnej Gosi (która ciekawa jest owej recenzji), trochę zmotywowana przez pewną Ewę (która z kolei czeka, by na moim blogu pojawiły się propozycje literatury dla dorosłych), postanowiłam spróbować swoich sił i napisać Wam o książce, którą właśnie skończyłam czytać. Jest nią "Szczęśliwy dom" Krystyny Mirek.

Czytaj dalej...

Spotkanie dla małych uszu (i oczu)

To, że wszyscy w rodzinie Zwykłej Matki kochamy książki już doskonale wiecie!
Czytamy dużo i często dzielimy się z Wami naszymi opiniami. Jeśli nie na blogu w formie recenzji, to choć krótką opinią na http://lubimyczytac.pl/moj/profil.
Czasem akcentuję jedynie tytuł przeczytanej książki w jednej z grup na FB.
Zatem biorąc pod uwagę nasze zamiłowanie do słowa pisanego, chętnie korzystamy z możliwości spotkania się z autorami.
Kiedyś pisałam o takim spotkaniu KLIK, którego bohaterem był pan Tomasz Szwed. Odbyło się ono w przedszkolu córki i dzieciaki były zachwycone! Spotkały się też kiedyś z twórcą "Afryki Kazika", czyli z Łukaszem Wierzbickim.

Czytaj dalej...

Sława? Przyjaźnie? Po co to robisz?

Od pewnego czasu w głowie kiełkował mi ten tekst. Słowo po słowie układał się w całość.
Nie wiem czego mi brakowało, by napisać o tym wcześniej.
Może się bałam negatywnych komentarzy, stwierdzeń, że przesadzam albo tekstów w stylu: "Jesteś maluczka, nie wychylaj się!".
Sama nie wiem... Jedno jednak wiem na pewno: nie dawało mi to spokoju z każdym dniem (i z co którymś z kolei wejściem na czyjś blog). Aż razu pewnego przeczytałam tekst świetnej dziewczyny, który był dla mnie "momentem zapalnym". Zmotywował mnie. A właściwie - ONA. Antyterrorystka
Znacie ją? Pewnie większość moich czytelniczek zna. Te, które nie znają - szybko klikajcie żeby to nadrobić.
O czym zatem dziś będzie wpis?
Czytaj dalej...

Remis 1:1, czyli coś dla młodszych, coś dla starszych

 Często pod moimi recenzjami czytam w komentarzach, że Wasze dzieci są na niektóre tytuły za małe. Z różnych powodów. Głównie ze względu na treść i długość tekstu. Dlatego dziś proponuję Wam dwa tytuły Wydawnictwa Siedmioróg, każdy dla innej grupy wiekowej dzieciaczków. Aczkolwiek, ktoś może mieć na taki podział całkiem inne spojrzenie :)
W poniższym przypadku zdecydowanie podzielimy obie książeczki ze względu na kategorię wiekową. 
Pierwsza propozycja to coś dla dzieci młodszych, ale nie wykluczając odbiorców w starszym wieku!
"Nasz przyjaciel delfin" - Wioletty Święcińskiej


Czytaj dalej...

Bomba kaloryczna na smukłą talię? O TAK! Czyli orzechy i ich właściwości

No dobra. Wiem, że do świąt jeszcze daleko (choć wbrew pozorom wcale nie aż tak bardzo), ale w naszym domu od jakiegoś czasu zaczynają się pojawiać orzechy włoskie. 
Kto ma rodzinę na wsi lub drzewo w swoim ogrodzie, ten wie, że właśnie trwa okres suszenia dojrzałych orzechów. Dojrzewają w połowie września, opadają, a potem trzeba je już tylko wyjąć z zielonych łupinek i przechowywać w suchym miejscu.
Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o uprawie drzew orzechowych zajrzyjcie np. TUTAJ

Czytaj dalej...

Alternatywne źródło nauki

Lubicie krzyżówki, łamigłówki, zagadki, labirynty, itp., itd.?
Ja, jako dzieciak, lubiłam rozwiązywać wszelkie szarady. Zresztą dziś też lubię przysiąść przy krzyżówce, czy sudoku.
Córkę również zafascynowało rozwiązywanie wszelkich zadań, a im starsza jest i lepiej jej idzie z czytaniem i pisaniem, mamy większe pole manewru w wyborze tego typu materiałów.
Kiedyś na półkach kiosku Ruch-u można było znaleźć jedynie... "Supełek z pentelką". Dziś wybór jest zdecydowanie większy. Dlatego też długo szukałam krzyżówek odpowiednich do wieku mojej córki. Z pomocą przyszło mi niespodziewanie wydawnictwo Siedmioróg


Czytaj dalej...

Licytacja życiowych problemów

Tylu ilu ludzi na świecie, tyle różnych problemów. 
Każdy człowiek jest inny. Każdy ma inne troski.
To czego okropnie nie znoszę, to "licytacja skali problemów"!
Po prostu dostaję alergii, ataków złości i innych objawów frustracji, kiedy słyszę coś w stylu: "Myślisz, że masz problemy? Chyba jeszcze nie wiesz co naprawdę znaczy je mieć!"
Nie lubię tego. Nienawidzę.
 
Czytaj dalej...

Piątkowy obiad - kolejna odsłona

Ci z Was, którzy przestrzegają piątkowego postu mają (być może, bo ja na pewno!) co tydzień ten sam dylemat: co przygotować do jedzenia?
Jakiś czas temu podsunęłam Wam kilka propozycji zarówno na śniadanie, kolację, jak i obiad :)
Zajrzyjcie do posta Piątkowy obiad :)
Jako, że nie lubię gotować, przez co nie sypię pomysłami jak z rękawa. Często zatem korzystam z podpowiedzi innych.
No bo ile razy można jeść naleśniki, "gzik" z ziemniakami, czy zapiekankę z brokuły?

Czytaj dalej...

Wycieczki jesienią? Jasne, że tak!

Jakiś czas temu, pisząc o kórnickiej Białej Damie KLIK, obiecałam, że podobnych wpisów "podróżniczych" będzie więcej. Co tam jesień!Co tam pochmurne dni i niskie temperatury! Nic tam, że akcja "Podróże kształcą" się zakończyła. U nas znowu weekend był aktywny i... wyjazdowy.
Co prawda nie pojechaliśmy nigdzie daleko, ale wiecie jak to jest - czasem macie coś pod nosem, a mimo to tego nie znacie! Tak było właśnie tym razem. Zapraszam Was na małą wycieczkę do Dworku w Koszutach (między innymi)!

Czytaj dalej...

Boost, czyli krzykliwa gra

Na początku było słowo... Potem słowo ewoluowało, nabierało akcentu, wyrazu, przetrwało tysiąclecia, by ostatecznie zamknąć się w jedynej formie akceptowalnej przez dzisiejszą konsumpcyjną cywilizację: KRZYKU! Chcesz być zauważonym, odnosić sukcesy w życiu? Krzycz! Im głośniej, donośniej - tym lepiej. To po prostu modne... Jeśli potraktowaliście powyższe słowa metaforycznie - punkt dla Was! Znaczy się, że rozumiecie autora i jego pokręcone niekiedy postrzeganie świata. Nie zmienia to faktu, że nie możecie sobie pozwolić, by od czasu do czasu zdrowo pokrzyczeć w domowych pieleszach. Nie z żalu, bólu, ale po prostu dla czystej przyjemności. Do tego celu służy (m.in. oczywiście) gra o nazwie "Boost!".

Czytaj dalej...

Czystka..., czyli matka napędzana frustracją

Odwracam się ...
Zabawki rozsypane na podłodze naszego pokoju.
Zamykam oczy i udaję, że tego nie widzę. 
Idę dalej...
Komoda zawalona wszelkimi różnościami, które "muszą być" akurat pod ręką, więc nikt ich nie chowa.
Idę do łazienki...
Wszystkiego pełno. Mam wrażenie, że korzysta z niej co najmniej jedna drużyna sportowa. Pytam córkę, czy nie jest za duża na różne zabawki do kąpieli, na co ona oczywiście odpowiada: "nie mamusiu, ja się tym wszystkim bawię!"
Tiaaa...

Czytaj dalej...

„Lekarstwo na Krowę, czyli lekcja tolerancji dla najmłodszych”

Tyle się teraz słyszy o tolerancji. Że trzeba być wyrozumiałym, otwartym na innych ludzi itp., itd. My – dorośli wiemy, mniej więcej, jakiego „kalibru” jest to zagadnienie. Potrafimy z większą lub mniejszą precyzją określić, które z naszych zachowań i międzyludzkich interakcji są „aja”, a które „be”. No, a dzieci? Czy jesteśmy w stanie wytłumaczyć naszym milusińskim, czym jest tolerancja w praktyce i jak się jej nauczyć? Pewnie wielu rodzicom byłoby trudno przebrnąć przez to zagadnienie bez uszczerbku na zdrowiu (raczej psychicznym). Ale od czego mamy książki?!


Czytaj dalej...

Reset rodziców z korzyścią dla dziecka!

Reset, relaks, chwila wytchnienia, odpoczynek...
Zwał jak zwał, ale nam - rodzicom czasem się należy :)
"Wolna chata", bo taką opcję mieliśmy w ostatni weekend, to czasem większy relaks niż najlepsze wakacje! Aczkolwiek nie oznacza to, że byliśmy bez córki. Bynajmniej!
Najlepiej relaksować się z inną zestresowaną, przemęczoną i "dzieciatą" rodziną :)
Jak tylko wiedzieliśmy, że będziemy w domu sami, zakiełkował w naszych głowach plan. Chwilę wahaliśmy się pomiędzy tym, by nacieszyć się ciszą, a tym, by zaprosić moją siostrę z rodziną i spędzić razem trochę czasu.


Czytaj dalej...

Ćwicz pamięć dziecka, sprawdź swoją :)

Kto z Was grając z dzieckiem w gry wymagające dobrej pamięci przegrał z kretesem?
Na pewno ja. Wielokrotnie!
Czasem aż mi wstyd przed córką, ale takie są fakty - pamięć mam kiepską!
Nie raz już przekonałam się też, że nie ma sensu sprzeczać się z dzieckiem o to, co było kiedyś-gdzieś, gdyż ona pamięta lepiej. Mimo, że to ja jestem dorosła (no raczej), to nie zawsze mam w takich sytuacjach rację.
Pamięć należy ćwiczyć, każdy to wie.
Jak to robić?
Ja proponuję Wam nowość od Kapitana Nauki. Po raz kolejny przekonałam się jak fajnie można się bawić i uczyć jednocześnie!


Czytaj dalej...

"Monciaki" atakują :)

TRND...
Gdzieś to widziałam, gdzieś czytałam, ale tak naprawdę nie wiedziałam do końca o co w tym chodzi i z czym "to się je". 
Lubię próbować nowych rzeczy, lubię podejmować wyzwania, tak więc wyszukałam więcej informacji i... zapisałam się!
No więc o co chodzi?
Projekty TRND to forma popularyzacji różnych produktów i usług. Dokładniejsze informacje znajdziecie TUTAJ
Jestem osobą dość ciekawską, dlatego zdecydowałam się zapisać do tego projektu (co jest nawiasem mówiąc całkowicie bezpłatne), obserwowałam, czytałam bloga i wysyłałam zgłoszenia do akcji, w których miałabym coś do powiedzenia.
I tak okazja nadarzyła się dość niedawno...

Czytaj dalej...

Weekend na urodzinowo, czyli jak przetrwaliśmy "nalot" sześciolatków :)

Tyle planowania, kombinowania, wymyślania, szykowania, a tu ....już po wszystkim!
No i bum!
Nasza księżniczka skończyła swoje małe-duże sześć lat :)
Obiecałam wpis z relacją z imprezy, więc oto ona!
Co przygotowałam do jedzenia dla dzieciaczków mniej więcej wiecie z poprzedniego posta.
Przyznam Wam się, że niektóre rzeczy, które wynajdziecie w tych wszystkich "internetach" może i ładnie wyglądają, ale nie zawsze są do wykonania tak proste jakby się to mogło wydawać :)
Podobnie jest z moimi zdjęciami...gdyż coś mi aparat odmawiał posłuszeństwa w tym dniu i nie mam nawet uchwyconej chwili, gdy córka zdmuchiwała świeczkę :( Ponadto kolory ścian w pomieszczeniu, gdzie trwało przyjęcie plus ostre słońce wpadające przez okno zdecydowanie nie sprzyjały sesjom zdjęciowym!

Czytaj dalej...

Co podać dzieciom na przyjęciu urodzinowym?

Mija kolejny rok.
Wielkimi krokami zbliżają się SZÓSTE już urodziny naszej księżniczki!
W moim sercu zawsze będzie małą królewną, mimo iż zdaje sobie sprawę z upływającego nieubłaganie czasu...
Rodzicom (matkom chyba zwłaszcza) ciężko się z pogodzić z dorastaniem ich dziecka, ale taka jest kolej losu!
Mam wrażenie, że byłoby mi łatwiej gdybym miała jeszcze w domowych pieleszach mniejszego "bąbla", na którym mogłabym skupić uwagę i zaspokoić swoje potrzeby macierzyńskie, które co rusz się odzywają.
No ale cóż. Jest jak jest, natura nie pozostawia mi zbyt dużego wyboru, więc skupiam się na zorganizowaniu córce urodzinowej "imprezki". Kilka miesięcy temu pisałam o kinderbalu KLIK. Jeśli to przeczytacie zorientujecie się, że nie robię urodzin korzystając z  tych wszystkich "wynalazków" i "udogodnień". To nie w moim stylu i...nie na moją kieszeń ;)
Jednakże nie chciałabym zawieść córki brakiem jakichkolwiek wydarzeń w tym szczególnym dla niej dniu!


Czytaj dalej...

Ratujmy przyrodę, czyli Ekoludki w akcji

Szeroko pojęta ekologia stała się, zwłaszcza od kilku lat, bardzo popularnym tematem. 
Aktualnie modne jest bycie "eko".
Samo słowo "eko" ma dość wieloznaczny charakter. Dla jednych jest to zdrowe odżywianie, dla innych "linczowanie" amatorów noszenia naturalnych skór, a dla przeciętnego człowieka, jak ja na ten przykład, jest to choćby segregacja śmieci, czy sprzątanie swojego otoczenia. 
Sposobem na bycie ekologicznym jest też edukowanie w tej dziedzinie naszych dzieci. Jedną z takich form nauki są oczywiście... niezastąpione książki!

Czytaj dalej...

Poległam......

Jesień....
Czas, w którym dzień się stopniowo skraca i zbyt szybko (jak dla mnie) robi się ciemno.
Czas, w którym swój "radosny taniec" rozpoczynają wszelkie zarazki i wirusy.
Mówimy, że wraz z początkiem nowego roku szkolnego dzieciaki zaczynają chorować.
Cóż, dużo w tym prawdy.
Skąd w takim razie wziął się wirus w zatokach matki siedzącej w domu?
Bo córka chodzi do szkoły. Bo o siódmej rano dyrdolimy na autobus, a na dworze mrozicho jak diabli. Po czym, gdy na ten sam przystanek wędruję wczesnym popołudniem (by odebrać dziecię), jest ciepło i słonecznie. W zeszłym tygodniu od rana były jedynie 3 stopnie ciepła, natomiast w południe chowałam się przed słońcem, które wręcz prażyło moje odsłonięte ramiona.
Jesień...

Czytaj dalej...

„Kociotunel, czyli przygarnie Pan kotka?”

Znacie kreskówki Hanna-Barbera? Ale te starsze-fajniejsze, które z uwielbieniem oglądało się na niezapomnianych VHS-ach? Była tam taka bajka o pewnym gangu kotów. Przewodził nimi kot Tip-Top... Już kojarzycie? Teraz to chyba „Kocia Ferajna” się nazywa. Nieistotne. W każdym bądź razie, wspomnienia o żyjącej w kubłach na śmieci przezabawnej bandzie odżyły za sprawą nowej gry, która dzięki REBEL.PL zawitała w naszych skromnych domowych progach.

Czytaj dalej...

Artystyczne zakończenie lata :)

Nie lubię jesieni...
Zakończenie lata nie byłoby dla mnie niczym miłym... gdyby nie fakt, że co roku w naszej miejscowości "świętujemy" ten czas :)
Kiedy rok temu byliśmy na naszej "biesiadzie" podobało nam się bardzo, ale wtedy nie znaliśmy jeszcze tylu wspaniałych ludzi. Tym razem więc było inaczej. Jeszcze lepiej!
Gdy tylko impreza się rozpoczęła i rozstawiono stoliki, na których dzieciaki mogły wykonywać rozmaite prace plastyczne, wpadłam w trans robienia zdjęć. Zaczęli się schodzić ludzie, których jeszcze rok temu nie znałam :)

Czytaj dalej...

Jak pomóc dziecku "się odnaleźć"?

Książek-poradników na temat wychowania dzieci jest całe mnóstwo. Jakiś czas temu, po lekturę kilku z nich sięgnęłam z czystej ciekawości. Pomyślałam sobie, że skoro z przeróżnymi rzeczami boryka się mnóstwo rodziców, to może coś mądrego, pożytecznego znajdę na kartach tych publikacji?
Tak szybko jak wypożyczałam te "genialne" książki w bibliotece, równie błyskawicznie je oddawałam po (dosłownie!) przekartkowaniu zawartości. Cieszyłam się, że nie wydałam na nie ani grosza. 
Jakiś czas temu jednak, gdzieś w sieci widziałam książkę, którą kiedyś polecała mi jedna ze znajomych. Pomyślałam sobie: "co mi tam, sprawdzę także i ten tytuł".
Oczywiście moja biblioteka stanęła na wysokości zadania, gdyż znalazłam ją na ich półkach :)
Wypożyczyłam i ze sporym sceptycyzmem zaczęłam przeglądać....
Już po kilku stronach zorientowałam się, że jest inna niż czytane przeze mnie do tej pory "dzieła"!
Przede wszystkim ze względu na tematykę (w końcu trafiła się książka, która może mi konkretnie w czymś pomóc). 
Jakaż była moja radość, gdy po kilku dniach okazało się, że dostanę do recenzji inny tytuł tego samego wydawnictwa!
O jakiej książce mowa? "Umiejętności społeczne twojego dziecka", z której to dowiecie się jak pomóc dziecku się odnaleźć!

Czytaj dalej...

Pierwsza książka mojej córki...

Dla nikogo z Was nie jest już tajemnicą, że kochamy książki.
Żaden sekret też w tym, że czytamy je wszyscy, w dużych ilościach.
Kiedyś pisałam Wam też o tym, że moja córka uwielbia "czytać"/opowiadać treść książki po swojemu, bazując na obrazkach albo i nie. Dla ciekawych wpis był TUTAJ - Iza opowiada. Książka bez obrazków nie stanowi dla niej problemu. Jej wyobraźnia przerasta powoli moje pojęcie o tym ;)
Odkąd nauczyła się pisać literki ( póki co drukowane oczywiście!), samo opowiadanie przestało jej wystarczać! Kilka dni temu postanowiła spisać swoje pierwsze pomysły....
Gdybym to po prostu przepisała, nie miało by to tego uroku, więc.....zrobiłam dla Was zdjęcia, a oryginał, dzięki radzie pewnej Matce na Szczycie - zachowam na pamiątkę :)








Oczywiście na pisownie proszę patrzeć z przymrużeniem oka!
Książka to bazgrołki, tak miało być :)
Oczywiście kiedy córka "czyta" to treści jest zdecydowanie więcej. Sama nie wiem skąd ona bierze pomysły. Opowiada bez chwili przerwy na to, by się zastanowić co będzie dalej. Dla osób postronnych z powodzeniem mogłoby się wydawać, że ona czyta naprawdę :)
Nagrywałam ja wielokrotnie, ale za długo to trwa bym zachowała wszystko!
Jak zaczyna spisywać swoją historię to treści jest niewiele z tej prostej przyczyny, że zanim napiszę to co chce to zdąży zapomnieć ciągu dalszego :)
Jakiś czas temu brałam udział w akcji blogowej Przygody z książką - myślę, że ten wpis nadawał by się doskonale :)


Czytaj dalej...
Zwykłej Matki Wzloty i Upadki © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka